1 / 7

PIERWSZA WYPRAWA MORSKA

PIERWSZA WYPRAWA MORSKA. „Przy wątłuszu pijaj wino, kanon w medycynie Żywe w wodzie pływać chce, a nieżywe w winie.” /przysłowie kaszubskie/. Łeba 14 – 17 kwietnia 2005.

kyros
Download Presentation

PIERWSZA WYPRAWA MORSKA

An Image/Link below is provided (as is) to download presentation Download Policy: Content on the Website is provided to you AS IS for your information and personal use and may not be sold / licensed / shared on other websites without getting consent from its author. Content is provided to you AS IS for your information and personal use only. Download presentation by click this link. While downloading, if for some reason you are not able to download a presentation, the publisher may have deleted the file from their server. During download, if you can't get a presentation, the file might be deleted by the publisher.

E N D

Presentation Transcript


  1. PIERWSZA WYPRAWA MORSKA „Przy wątłuszu pijaj wino, kanon w medycynie Żywe w wodzie pływać chce, a nieżywe w winie.” /przysłowie kaszubskie/ Łeba 14 – 17 kwietnia 2005 Wątłusz to staropolska odmiana dorsza. Dla Kaszuba jego bałtycka odmiana to „pomuchel”.

  2. JakNeptunnas przyjmie • Wątłusz to staropolska odmiana dorsza. Dla Kaszuba jego bałtycka odmiana to „pomuchel”. • Na spotkanie z pomuchelami czekaliśmy kilka lat. Zawsze coś nam stawało na drodze, wiatr wiał w inną stronę. Aż wreszcie udało się. Grupa pracowników Kopalni wyrusza na podbój przestrzeni morskich. • Większość uczestników wyprawy nie pływała po morzu, część z nich nigdy go nie widziała. W autokarze cisza. Pomimo kilkunastogodzinnej podróży nikt nie sięga po wodę rozmowną. Każdy chce spotkać się z Neptunem trzeźwy na umyśle. Po drodze wstępujemy do Torunia. Piękne miasto, czyste. Wchodzimy na wieżę katedralną. Oglądamy panoramę miasta no i dzwon. Drugi, po słynnym krakowskim Zygmuncie. Próbujemy go rozkołysać, by dać znać Neptunowi, że już jesteśmy blisko. Niestety- zablokowany, ale dostajemy wiadomość z nad morza. Na naszą cześć Neptun pogodził się z Prezerpiną i morze jest spokojniejsze niż nasze Rogóżno.

  3. Pierwsze okazy • Ale jak będzie jutro. Czy organizmy szczurów lądowych przystosują się do kołysania i nie będzie trzeba po stronie zawietrznej karmić mewy • Następnego dnia o godz. 700 „ludzie z lądu” okrętują się na dwóch kutrach. Pierwszy to „Halny”. 21 metrowa jednostka przystosowana do turystyki wędkarskiej. Jednorazowo zabiera na pokład 28 osób. Drugi to „Rybka”. Wypływa właśnie w swój dziewiczy rejs. Kuter mniejszy, 18 metrowy. Może zabrać jednorazowo około 20 osób. Ruszamy w morze. Na wszelki wypadek każdy przyjął po jednej tabletce awiomarynu. Po godzinie płynięcia szyper ogłasza: • Echosonda pokazuje 22,5m. Jesteśmy na Dużych Kamieniach. Pod nami życie. Życzę dużo emocji i pomuchli. • Pierwsze dorsze jak na zawołanie łowią Prezesi. Tomek na Halnym i Marek na Rybce. Ale już po chwili słychać z różnych miejsc jest - jest siedzi.

  4. Na Halnym więcej się działo • Najwięcej wędkarzy zgromadziło się na rufie kutra. Łowiono wędziskami o bardzo twardej akcji używając pilkerów w kształcie rybki. Powierzchnia pilkera chromowana lub niklowana, czasami firmowe bajery-rowery z doczepionymi kokardami i przywieszkami. Pilker ma za zadanie imitowanie szprota lub śledzia. Waga takiego pilkera uzbrojonego w kotwicę od 100 do 150 gram w zależności od stanu morza i głębokości. • Pogoda jak na zamówienie, idealna. Jest słonecznie, Stan morza 1-2 stopnie. Dorsze łowiliśmy w dryfie gdyż statek lekko był kołysany falami. Ale tego dnia fale te nie były groźne. Nikt nie musiał dzielić się z Neptunem wczesnym śniadaniem.

  5. Stop! Mam chyba łódź podwodną • Więcej szczęścia wędkarskiego miała osada na Halnym. Jak się później okazało doświadczenie szypra pomimo starszej aparatury nawigacyjnej zdało egzamin. Dłużej stali na łowisku ,trzymając się ławicy i trafili większe okazy. • Na Rybce natomiast co raz słychać było komendę „kije w górę, zmieniamy łowisko”.W pewnym momencie po kolejnej komendzie kapitana z rufy słychać „STOP. Mam chyba łódź podwodną”. • Marek pompuje coś bardzo dużego. Kołowrotek co chwilę daje znać , że po drugiej stronie jest życie. Po kilku minutach walki na powierzchni pokazuje się długi ciemnozielony sznur rybacki. Kotwica pilkera idealnie trafiła go w środek. Ryby na nim uczepione były przyczyną tak pięknej wędkarskiej muzyki kołowrotka. Manewr łodzią i sznur przy pomocy bosaka jest w rękach szypra. Kotwica została wycięta, sznur związany i z powrotem trafia do wody. Taki jest zwyczaj pomiędzy rybakami, że jeden drugiemu nie wchodzi w szkodę.

  6. Za nami pozostało tylko morze • Trochę szkoda. Praca wędki była piękna, a nawet nie zobaczyliśmy co tam było po drugiej stronie. Zostało tylko zmęczenie i satysfakcja, że nawet w tak wielkiej nieprzyjaznej człowiekowi przestrzeni można trafić na jego dzieło. • -„Proszę państwa minęło sześć godzin łowienia. Dziękujemy za pobyt na kutrze i do zobaczenia na następnym rejsie” –rozlega się głos kapitana. • Spływamy z małym niedosytem. Czy naprawdę zrobiliśmy wszystko co najlepsze w danym dniu. „Halny” przedłuża rejs o godzinę. Na pokładzie mają Mistrza Polski w Wędkarstwie Morskim. Korzystają z jego wiedzy. My taką możliwość będziemy mieli następnego dnia. • Po obiadokolacji krótki odpoczynek i ognisko z grillem. Gospodarz Ośrodka, w którym jesteśmy zakwaterowani serwuje swoje smakołyki, a my podsumowujemy dzisiejszy dzień. Najlepszy na „Halnym”- Kazik Gzyl i Jurek Borys, natomiast na „Rybce” -Rysiek Kędzierski i Andrzej Huszaluk. • Najlepszym wędkarzem wyprawy został Kazimierz Gzyl, który łącznie złowił ponad 20 kg ryb. Z rąk Prezesa Koła Marka Harasima otrzymał pamiątkowy puchar. Wszyscy laureaci otrzymali dyplomy i specjalne upominki od pilota wycieczki.

  7. Do zobaczenia na drugiej wyprawie • Nie jest to relacja z całej wycieczki, lecz z jej jednego epizodu. Bo jak opisać spacer po wydmach, zwiedzanie Słowińskiego Parku Narodowego, latarni morskiej, wyrzutni rakietowej z II wojny światowej. Jak opisać bankiet przygotowany na nasze pożegnanie. Ile miejsca zarezerwować na opisanie wycieczki po zamku w stolicy Krzyżackiej Malborku. • Tą drogą uczestnicy „I Wyprawy Morskiej Pracowników Lubelskiego Węgla Bogdanka S.A.” chcą podziękować Zarządowi Kopalni, Komisji Socjalnej i pracownikom Działu Socjalnego za przygotowanie wycieczki a myślę ,że postawa wszystkich uczestników wyprawy przyniosła wymierny efekt w postaci promocji naszego zakładu pracy i jego pracowników.

More Related