1 / 18

"Kochające serce codziennie się odradza” -T. J. Maryniak

"Kochające serce codziennie się odradza” -T. J. Maryniak. „Odrobina miłości człowieka do człowieka lepsza jest od wszystkiej miłości do ludzkości" ;) ;).

cree
Download Presentation

"Kochające serce codziennie się odradza” -T. J. Maryniak

An Image/Link below is provided (as is) to download presentation Download Policy: Content on the Website is provided to you AS IS for your information and personal use and may not be sold / licensed / shared on other websites without getting consent from its author. Content is provided to you AS IS for your information and personal use only. Download presentation by click this link. While downloading, if for some reason you are not able to download a presentation, the publisher may have deleted the file from their server. During download, if you can't get a presentation, the file might be deleted by the publisher.

E N D

Presentation Transcript


  1. "Kochające serce codziennie się odradza” -T. J. Maryniak „Odrobina miłości człowieka do człowieka lepsza jest od wszystkiej miłości do ludzkości" ;) ;)

  2. Staramy się i wkładamy w to całe serce, aby nasi podopieczni poczuli cząstkę miłości. Chcemy aby poznali „ s z e r z e j " świat, poczuli, że ktoś lubi z nimi przebywać, bawić się, uczyć ich. Wszystko to co robimy jest bezinteresowne. Zyskujemy jedno: radość. Wierzymy, że: "Jedynie miłość nadaje sens życiu. Dlatego im bardziej będziemy zdolni do miłości i dawania siebie innym, tym bardziej sensowne będzie nasze życie.„ Herman Hess.

  3. Nasz zespół:Ania, Monika, Agnieszka

  4. Nazywamy się Ania, Agnieszka i Monika. Uczęszczamy do VIII Liceum Ogólnokształcącego w Bielsku-Białej. Fascynujemy się głównie pomocą innym i dlatego podjęliśmy się pomocy przy opiece 12-letniej Marty (Ania i Aga) oraz 15-sto miesięcznego Maksymilianka (Monika).

  5. Trochę historii Ani i Agi Postanowiłyśmy się zapisać do Szkolnego Koła PCK. Zgłosiłyśmy się do opiekuna tego koła, ponieważ bardzo pragnęłyśmy zostać wolontariuszkami w wolontariacie stałym prowadzonym przez naszą szkołę . To było bardzo trudne, gdyż taką posadę można było uzyskać dopiero w drugiej klasie . My byłyśmy zaledwie w pierwszej . Nasza drobna postura, delikatny głos nie wpływał korzystnie na decyzję opiekuna . Pani jednak zauważyła nasz zapał i przydzieliła nas do bardzo trudnego przypadku . Powiedziała:"Potrzebna jest pomoc 12-letniej dziewczynce Marcie i jej matce. Dziewczynka jest chora na Zespół Downa, padaczkę oraz ma niedowład lewej dłoni . Dziewczynki, które do niej chodziły zrezygnowały i pomyślałam o Was . Chciałybyście spróbować?".Nasza odpowiedź była jednoznaczna:"TAK!!!" . Poczułyśmy niesamowite uczucie-nasze marzenia zaczęły się spełniać. W czasie pierwszej wizyty u Marty jej matka jeszcze raz przedstawiła nam chorobą jej córki. Nie myślałyśmy o trudności w pomocy przy dolegliwościach jakie towarzyszyły Marcie tylko cieszyłyśmy się, że możemy zrobić coś co nas nic nie kosztuje i jest bezcenne .

  6. Historia Moniki Pochodzę z małej miejscowości na południu Polski. Tam się wychowałam, chodziłam do podstawówki, gimnazjum. Cóż jednak przyszedł dla mnie ten moment kiedy musiałam pójść dalej. Tym sposobem znalazłam się w Bielsku-Białej . Obecnie chodzę do 2 klasy VIII Liceum Ogólnokształcącego im. Hanny Chrzanowskiej w Bielsku-Białej. Ze względu na to, że mój dom mieści się kilkadziesiąt kilometrów od szkoły, od poniedziałku do piątku mieszkam w internacie. Początkowo dosyć ciężko był mi się przyzwyczaić do nowego miejsca zamieszkania. Potrzebowałam czasu na za klimatyzowanie. Ciągle czułam, że nie jestem tutaj spełniona. Moje życie toczyło się między szkołą a internatem ....

  7. Jednak już na początku nowego roku szkolnego 2 klasy, jedna z pań wychowawczyń internatu, na ogólnym zebraniu wychowanków ogłosiła, że potrzebuje osób chętnych do chodzenia na wolontariat do dzieci, których rodzice są głucho- niemi. Miała ona bowiem kontakt z panią zPolskiego Związku Osób Głucho- Niemych.Pomyślałam sobie:"To jest to!!!"i zgłosiłam się do niej. Odpowiedziała, że będą szukać kogoś dla mnie. Z wielką radościąw sercu wróciłam do pokoju.Nie sądziłam jednak, że to "szukanie" tak długo po trwa...ale warto było czekać... Pod koniec listopada 2007r. po raz pierwszy poszłam z panią Ulą do Maksymilianka, wtedy 15-sto miesięcznego chłopczyka, którego rodzice są głucho-niemi, on jest zupełnie zdrowy. Zafascynował mnie już od początku. Od razu złapaliśmy kontakt, chociaż początkowo musiałam przywyknąć do nowego zadania. Teraz jest coraz lepiej, a wręcz nie mogę się doczekać cotygodniowych spotkań. Przebywam u niego 1 godz. ,która mija tak szybko, że nawet nie wiem kiedy. Bardzo lubię przebywać w obecności małych dzieci.

  8. Martusia to bardzo sympatyczna, miła i inteligentna dziewczynka która oczekuje od świata miłości, troski, uśmiechu. Każda wizyta u niej to coś niesamowitego dla nas. Odrobina jej uśmiechu dostarcza nam energii która motywuje nas do dalszego życia i niesienia radości innym.

  9. Marta z balonikiem <bardzo je lubi>

  10. Odrobina logicznego myślenia przy układaniu puzzli

  11. "Fiku miku i tyle uśmieszku"

  12. Trochę nauki i opowiadania...

  13. Nie wielka cząstka z kolekcji książek które przerobiliśmy Po lewej słynny miś BOBO

  14. ...i oczywiście kolekcja ulubionej bajki Martusi "Franklin"...

  15. A oto kolekcja zabawek Maksia

  16. Tutaj Maksymilianek karmiący swojego pupila Freda

  17. Blog i projekt powstał przy czynnej pomocy naszej opiekunki p. mgr Agnieszki Ślimak, która przez ten cały czas pomagała nam w trudnych chwilach..Z SERCA DZIĘKUJEMY!!!

  18. „Celem naszych czynów powinno być czynienie dobra” Platon

More Related